sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział VI - 'everything is alright'

ZAPR5ASZAM NA BLOGI MOICH KOLEŻANEK:
1. http://wszystkoczasemulegazmianie.blogspot.com/
2. http://www.cos-dla-romantyczek.blogspot.com/
3. http://dear-love-help-me.blogspot.com

PIOSENKA

Nienawidzę cię, a jednak kocham ....
Nie chcę cię widzieć, a jednak pragnę twojej obecności ...
Tak bardzo mnie ranisz, a jednak wybaczam .....


*Oczami Nialla*

Szedłem właśnie zabłoconą drogą. Sam nie wiem czemu. Krążyłem po mieście, szukając jakie kol wiek rozrywki. Bezskutecznie. Bóg musiał mnie nawidzić. To oficjalne. Przez całe swoje życie, siedziałem sam, bez przyjaciół, bez niczego, w domu. Z konsolą do gry, która towarzyła mi jako jedyna odskocznia od nudy.
A teraz kiedy mogę wychodzić, robić w końcu coś szalonego, nic. Kompletnie nic się nie dzieje w moim życiu. Jakby fakt, że w końcu jestem zdrowy, chodzę z powrotem do szkoły, nic nie zmienił. Masakra. Znowu się zawiodłem. Ponownie okazałem się głupkiem, mając nadzieję. Nie wiedziałem nawet gdzie idę. Szedłem tam gdzie mnie nogi ponoszą. Czułem, że tym razem prowadzi mnie serce, a nie rozum, co sprawiało że nawet na chwilę się nie zawachałem, nie stanęłam, idąc przed siebie.
Dotarłem w końcu do dużego jeziora. Miejsce było totalnie, opustoszałe. Krzewy zarośniete, a droga prawie wcale nie wydeptana, co świadczyło o tym że nikt się tutaj od dawna nie zapuszczał. Jedyne co dodawało urokowi temu miejscu, było to co się nad nim unosiło. Krajobraz. Widok z tego miesca zapierał dech w piersiach. Właśnie nad horyzontem można było dostrzec, piękny zachód słońca, że aż mimowolnie się uśmiechnąłem ze swojego odkrycia. W życiu nie widziałem niczego co mogło się z tym równać.
POPRAWKA. Ja NIGDY w swoim życiu NIC nie widziałem.
Byłem pewien że mogłem się temu przyglądać w nieskończność, gdy nagle coś przykuło moją uwagę, a raczek ktoś. Dziewczyna. Stała na pomoście. Wyglądała na smutną i zamyśloną. Jakby się przed czymś broniła i toczyła walkę ze swoim umysłem. Była niska jak dla mnie. Mogła mieć góra 1.65 m. a podejrzewałem tak bo moja mama była podobnego wzrostu. Miała długie, czarne, falowane włosy, prawie do pasa. Niestety nie mogłem zauważyć dokładnie jej twarzy bo stała do mnie tyłem. Stałem tak z dobre 5 minut, patrząc w jej plecy, gdy w pewnym momencie się odwróciła. STOP! Czekaj ? Czy ja nie dawno powiedziałem że ten zachód słońca był najpiększą żeczą jaką kiedykolwiek widziałem ? Tak? W takim razie cofam to wszystko ! Musiałabym bowiem wtedy skłamać. To co teraz miałem przed oczami doprowadziło do tego że moje serce zaczęło naglę przyśpieszać, tętno wzrosło, a ja poczułem że robi mi się coraz cieplej, a moje policzki rumienią się. Była nieskazietlnie piękna. Jej cera, była idealna, jasna, bez żadnej skazy, cudownie wyrzeźbiony nos i pełne, czerwone usta, świetnie współgrały z jej uśmiechem który malował się na jej twarzy. Co ja bym dał żeby budził mnie on codziennie o poranku? Wszystko co posiadam. Moje serce. Lecz najbardziej co przykuło moją uwagę były jej.... oczy. Duże, piwne, które mogły zabijać każdego kto by się znalazł w ich zasięgu. Teraz promieniały. Patrzyłem na nią z rozdziawioną buzią jak kretyn. Już chciałem podejść, zagadać czy coś, kiedy ona naglę zbliżyła się do końca pomostu i najwzyczajniej w świecie skończyła! Nie wiedziałem, co mam robić, myślałam że stoję wieczność zastanawaiając się jakie kroki podjąć kiedy w rzeczywistości było to 5 sekund.
Od razu zerwałem się na równe nogi, biegnąc przez drewniane deski, zdjąłem moją bluzkę i koszulkę, a następnie wskoczyłem za nią, czując od razu drżenie ciała, spowodowane zetknięciem się z zimną wodą.
Jedynie co się dla mnie liczyło, to, to by ją uratować. Nic więcej.

*Oczami Vanessy*

Byłeś kiedyś w życiu pewny czegoś na 100% ? Nie.?  Ja tak. Wiedziałam że chcę umrzeć, że nie chcę pozostać na tym świecie, ani chwili dłużej. Chciałam być tylko z nim. Z nikim innym. Tylko on się liczył w moim życiu, mogłam mieć przyjaciół, kochaną rodziną, ale oni nie dawali mi tego co chciałam. Ten sposób miłości. Ktoś z góry, robił sobie ze mną kpiny. Wyrwał mi serce i powiedział 'Żyj dalej'. O ironio, nie można bez tego normalnie funkjonować, więc nikogo nie powinna dziwić moja porażka.
Bałam się tylko jak poradzi sobie moja mama, ale potem przywoływała na myśl Liama, Stelle, nawet tatę, i byłam pewna że się po zbierze. Jak każdy z nich da sobie radę. Czas uleczy ich stratę, jeśli tylko taka się pojawi po moim odejściu. Przecież nie popełniam grzechu prawda ?
Chciałam tylko przestać czuć, chciałam by tak cholernie mnie to nie bolało.
Każdego ranka po otwarciu oczu, kiedy promienie słoneczne próbowały dostać się do mojego pokoju a jego NIE było.
Kiedy się myłam, a on NIE stał z boku, przyglądając mi się jak się gramolę i próbując mnie pośpieszyć.
Kiedy się ubierałam, a on NIE podglądał mnie.
Kiedy jechałam autem do szkoły, a on NIE  był jego kierowcą.
Kiedy szłam na zajęcia, a on NIE zabierał mi torby by ją ponieść.
Kiedy byłam na lunchu, a on NIE wpychał mi na siłę jedzenia do buzi.
Kiedy samotnie wracałam do domu, a on NIE odprowadzał mnie.
Kiedy odrabiałam lekcje i się uczyłam, a on NIE obijał się na moim łóżku bo mu się nie chciało.
Kiedy chodziłam do sklepu a on NIE bawił się sklepowym wózkiem.
Kiedy chodziłam nad jezioro, a on NIE czekał tam na mnie.
Kiedy było mi smutno, a on NIE śpiewał dla mnie, by poprawić mi humor.
Kiedy cisza mnie zabijała, a on NIE kłócił się ze mną.
Kiedy ja mówiłam do niego 'kocham cię', a on NIE odpowiadał.
Kiedy moje serce biło, a jego już dawno stanęło w miejscu.
Więc odpowiedz, na jedno pytanie! Jak mam dalej żyć? Nikt nie zna na to odopowiedzi. Tylko ja.
Pewnym krokiem stanęłam na pomoście, i po kilku minutach nie wahając się, wskoczyłam.
Od razu ogarnęła mnie fala zimna, czułam jak do moich płuc dostaję się woda, wszystko zaczyna się rozmazywać, a dalej nie pamiętam. Chyba straciłam przytomność.

***

Pół roku później!

Przemierzałam korytarze, tej budy. Ugh, jak ja, jej nie cierpię. Gdybym mogła to bym ją podpaliła. Podpowiadał mi mój mózg. Co było dziwne, bo zawsze lubiłam się uczyć. Ale to było dawno.
Podeszłam do mojej szafki i wyciągnęłam z niej potrzebne książki. Matematyka.
- Zajebiście. - mruknęłam pod nosem.
Po prostu nie mogłam się doczekać, aż wrócę do szkolnej ławki i będę liczyć te pierwiastki i inne gówna.
Gdy tak stałam poczułam wzrok, przechodzących uczniów, ale to olałam. Idioci, nie mający własnego życia i wpieprzający się w czyjeś.
Już chciałam ruszyć z powrotem w stronę sali, kiedy naglę jakiś chłopak podszedł do mnie, stając z boku.
- Hej. - wydukał.
Odwróciałam się i zobaczyłam wyskiego, szczupłego blondyna z burzą we włosach i aparatem na zębach.
NIGDY wcześniej go nie widziałam.
Popatrzyłam się na niego, jak na idiotę, zaskoczona jego zachowaniem.
- Heeeeejka. - odparłam przeciągac słowo.
- Chciałem się tylko spytać, jak się czujesz, minęło trochę czasu, wiem, ale dopiero wróciłaś i nie miałem jak wcześniej zadać ci tego pytania. - powiedziała na jednym wydechu.
- Yyyy.... - o czym on pierdoli, pomyślałam, nie zna mnie, pierwsz raz go widzę, to było dziwne. - Nie znasz mnie, ja nie znam cię, widzę cię pierwszy raz na oczy, więc pozwól że zstawie to bez komentarza ok? - wychrypiałam patrząc się na jego piękne oczy.
Teraz to on patrzył na mnie jakbym miała pięć głów. 1:1
Zatrzasnęłam szafkę i sprytnie go wyminęłam, zatrzymując się i odwracając w jego stronę.
- Aha, i nie podchodź do mnie nigdy więcej. - wyznałam, trochę głóśniej nie planowałam bo wraz z nim odwrócia się w moją stronę prawie cała szkoła, mimo to kontynuowałam. - Nic ci to nie da bo i tak nie pozwolę twojemy fiutowi, dostać, się do mojej cipki. - uśmiechnęłam się kpiąco. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam wzdłuż korytarza. Jeśli wtedy patrzyło na mnie parę osób, teraz byłam pewna że robi to cała szkoła wraz z nim.
Stał tam oniemiały i nie wiedział co ma powiedzieć. 2:1 chłopcze, jak ty się tam nazywasz bo nie wiem.
Wymijałam dumnie każdą grupkę w szkole. Od kujonów, do których kiedyś należałam, po sportwców, lalunie, tych nieśmiałych co nie mają jaj by się odezwać, po plotkary i zgrywusów, aż dotarłam do paczki której szukałam. Ekipi Justina.
Każdy spojrzał na mnie jednocześnie co wyglądało zabawnie.
- Czego sobie życzysz piękna ? - zapytał Bieber z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Masz coś? Jak zaraz czegoś nie wezmę to przysięgam że coś rozpierdole TU i TERAZ!
Śmiejąc się podał mi jakiś biały proszek i poszłam z nim do kantorka sprzątaczki na drugim końcu szkoły.

_________________

jak myślicie co będzie dalej ? :)
zrobiłam przeskok, ale nie martwcie się, zostanie to uzupełnione, z czasem :)
kocham was <33
Jesteście najlepsi bqjenierjmirbrfniohjfioewq1r1qerf
przepraszam, że tak dodaje rozdziały, ten miał być dawno ale nie znalazłam czasu a i tak jest beznadziejny.
PROSZĘ KOMENTUJCIE! TO BARDZO MOTYWUJĘ ! MOŻE BYĆ NAWET 1 SŁOWO A TO DLA MNIE ZNACZY JAK SPOTKANIE Z OBAMOM NOOOOO XD
STWIERDZIŁAM ŻE PIERWSZY RAZ, SPRÓBUJĘ, MOŻE ZADZIAŁA ....
40 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ (KIEDYŚ BYŁO PRAWIE 50 WIĘC DACIE RADĘ)