wtorek, 19 marca 2013

Rozdział II - It hurts

PIOSENKA

"Są cztery rzeczy których nie można cofnąć: Kamień który został rzucony, słowo, które zostało wypowiedziane, okazja której się nie wykorzystało i czas, który przeminął"

Z przemyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Jak oparzona wstałam z podłogi przytrzymując się przy tym o wannę. Moja koordynacja ruchowa została wystawiona na próbę.
- Hej. siostrzyczko. Jesteś tam ? - usłyszałam za drzwiami głos Liama.
Spojrzałam na siebie z góry na dół by sprawdzić czy jestem w stanie pokazać się tak mojemu bratu.
Nie było najgorzej, ale promiennością też nie świeciłam. Otrzepałam się jakbym na ciuchach miała niewidziany pył i przekręciłam klucz w zamku.
- Taaa, jestem i żyję. - powiedziałam sarkastycznie i minęłam go by z powrotem znaleźć się w swoim pokoju. Bo kto jak to, ale on był najbardziej przewrażliwiony na moje długie przesiadywanie w toalecie. Co było nie mniej dziwne dlatego że był tylko przyrodnim bratem, ale mnie traktował jak rodzoną siostrę.
- Co tam robiłaś ? - zapytał zaniepokojony.
- A wiesz to co zwykle... żyletka moja przyjaciółka. - wzruszyłam ramionami. To się nie zmieniło. Lubiłam go nadal denerwować i to nawet w takich poważnych sprawach.
Na jego twarzy pojawił się szok i strach. Szybkim krokiem podszedł do mnie, złapał za nadgarstek i odetchnął z ulga.
- Van. To wcale nie jest zabawne. - ton jego głosu stał się bardziej poważny i surowy.
- Hah, przecież ja już nie jestem zabawna. Zapomniałeś ? Kiedyś tak. Teraz już nie.
- Proszę cię. Przecież może wrócić moja stara siostra. Dawno już jej nie wiedziałem.
- I już nie zobaczysz. - przerwałam stanowczo.
Patrzył się na mnie zdezorientowany, a ja udawałam że szukam czegoś w szafie.
- Spotkałam się na dole z Seleną. Była smutna i płakała. Co jej tym razem powiedziałaś ? - zapytał zmieniając temat. Nie było mi to na rękę.
- Prawdę. - skwitowałam.
- To znaczy, że ma wypierdalać z twojego życia na zawsze ? Że ją nienawidzisz ? Że kłamie ? - zaczął wymieniać.
Nie wytrzymałam. Moja ręka sama, mimowolnie podniosła się do góry na wysokość jego twarzy i uderzyłam go w policzek wewnętrzną stroną dłoni. Mocno. Nie było to planowane. Nie miałam takiego zamiaru. Stało się.
Zobaczyłam jego zaróżowiony policzek i ocknęłam się. "Boże co ja zrobiłam?" ta myśl krążyła w mojej głowię i nie dawała mi spokoju. Uderzyłam go pierwszy raz w życiu. Osobę która oddałaby za mnie życie. Spojrzałam na niego. Przysięgam wam, żadna z was nie chciałaby żeby brat tak się na nią patrzył. Nie wiedziałam co mogę odczytać z jego twarzy, ale na pewno to było zawiedzenie.
- Przepraszam Liam. Ja .... Nie ... yyy.. - język mi się plątał.
- Co się z tobą dzieję ? - wykrzyczał. Teraz to mnie zamurowało. Z reguły był spokojną osobą i ciężko go było wywrócić z równowagi.
- Selena, mama, mają rację, już dawno powinnaś mieć zamknięte leczenie. - stwierdził.
Nie powiem zabolało. Nie miałam pojęcia że własna rodzina tak o mnie myśli. Aż tak bardzo się stoczyłam ?
Nie wiedziałam co powiedzieć. Zauważył to więc tylko pokręcił głową i sekundę później wyszedł z mojego pokoju.
Stałam w tym miejscu jeszcze z dobre 10 minut. Przyłożyłam rękę do szyi i poczułam coś dziwnego. Była goła. Nie miałam wisiorka. Ta myśl była jeszcze bardziej przerażająca. Zapomniałam o sytuacji sprzed paru minut. Była to bowiem jedna z niewielu pamiątek po nim. Dał mi go na 18 urodziny.

- Cześć kochanie. - przywitał się ze mną całusem w policzek.
Jak zwykle wyglądał nie nagannie, czarne rurki, biały t-shirt a na to biało, czarno czerwona koszula w kratę i conversy.
- Hej skarbie. - odpowiedziałam obejmując go za szyję i tuląc jak najbardziej się da. Gdy po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie. Zapytałam:
- Czemu kazałeś mi tu przyjść ? Przecież widzimy się wieczorem u mnie w domu.
- Tak wiem. Twoim rodzicom udało się ciebie przekonać na imprezę. Cud. - wzniósł oczy do góry.
Dałam mu kuksańca w bok, na co ten odskoczył  ode mnie o parę metrów.
- Za co to ? - zapytał z niedowierzaniem.
- Za nabijanie się z własnej dziewczyny. - stałam z założonym rękoma i udawałam obrażoną.
Musiało to komicznie wyglądać bo zaczął się śmiać i ponownie stanął obok mnie.
- Ej, tylko bez żadnych fochów. Taka piękna dziewczyna jak ty nie powinna być w takim nastroju szczególnie w dniu swoich urodzin. - odparł obejmując mnie w pasie.
Nie umiałam się na niego obrażać. Nawet udawać. Był cudowny w każdej postaci więc odwzajemniłam gest.
- No to co teraz mi powiesz czemu mnie tu ściągnąłeś ?
- Chodzi o to że masz urodziny i z tej okazji chciałem ci coś dać. - wyznał.
- Przecież cię prosiłam że nie chcę żadnych prezentów. Zero wydawania na mnie kasy. - moja mina przyjęła poważną postać.
- Tak, pamiętam to więc za to nic nie zapłaciłem. - zainteresował mnie.
- Więc co to jest ? - zapytałam, po dłuższej chwili kiedy zdawało mi się że już zapomniał o czym rozmawiamy.
Sięgnął do tylnej kieszeni swoich spodni i po chwili moim oczom ukazało się czarne, podłużne pudełeczko z srebrną wstążką.
- Chciałem ci to podarować dawno temu, ale czekałem na odpowiedni moment i stwierdziłem że taki chyba już nie nadejdzie, a nie mogłem to zrobić u ciebie w domu na imprezie bo chciałem żebyśmy byli sami i to dokładnie w tym miejscu.
Wcale mnie to nie zdziwiło. Taki był. Gdy chodziło o coś poważnego nie znosił tłumu. Tylko ja i on. Nikt więcej. Bowiem takim wydarzeniom towarzyszyło wiele emocji, które chciał żebyśmy pamiętali tylko my oboje. Uważałam to za bardzo romantyczne. Byliśmy tylko my, nikt inny się nie liczył.
A fakt że staliśmy w tym miejscu sprawiał że czułam się jeszcze bardziej zaintrygowana, podniecona, rozchwiana a po moim ciele przeszedł dreszcz. Bowiem byliśmy na przedmieściach Holmes Chapel, obok jeziora które co o tyle było zaniedbane ani nie wzbudzało jakiegokolwiek zainteresowania wśród mieszkańców dlatego nikt się tu nie zapuszczał co o tyle to było nasze miejsce. Nasza oaza. To tutaj potrafiliśmy przesiedzieć parę godzin rozmawiając o niczym, to tutaj przychodziliśmy gdy któreś z nas pokłóciło się z rodzicem i to tutaj miało miejsce najważniejsze wydarzenie w naszym życiu. I nikt o tym nie wiedział. Zawsze się głowili gdzie chodzimy, lecz nikt na to nie wpadł, i do dziś tak jest. Było tylko nasze i niczyje więcej.
- Co to ? - zapytałam z iskierkami w oczach.
- Otwórz - i podał mi opakowanie. 
Podniosłam wieczko do góry i ujrzałam piękny srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie serca i wygrawerowanymi naszymi inicjałami z dopiskiem "FOREVER TOGETHER".
Moje oczy się zaszkliły a po policzku spłynęła łza.
- Tylko mi tu nie płacz, kochanie. - powiedział z żalem w głosie.
- To jest cudowne, dziękuję. - wyszlochałam i dałam mu szybkiego całusa w usta.
- Nie ma za co. - chciałam już coś powiedzieć ale mi przerwał. - Należał do mojej prababci. - wskazał na prezent. - Potem ona dała go swojej córce czyli mojej babci, a ona mi. Gdy mi go przekazała powiedziała żebym go dał osobie z którą będę chciał spędzić resztę życia.
Zatkało mnie. Stałam tam z rozdziawioną buzią i nie wiedziałam co powiedzieć. Mój płacz przybrał na sile.
- Brak mi słów. - w końcu zmusiłam swoją krtań to wypowiedzenia choć trzech słów.
- Nie musisz. Słowa tu się teraz nie liczą. - i posłał mi swój znany, zniewalający uśmiech. - Daj, założę ci go. - przechwytując ode mnie to cudeńko, odwróciłam się do niego plecami a on z wielką precyzją w dłoniach jakby robił już to z milion razy zaczepił mi go na szyi.
Gdy z powrotem stanęłam przodem do niego stał uśmiechnięty od ucha do ucha dumny z siebie tego co właśnie się stało.
- No co ? - zapytałam zirytowana.
- Teraz już jesteś tylko moja. - wyszeptał mi do ucha.
- Jestem twoja od zawsze. - zaprzeczyłam.
- Tak, ale to jest takie oficjale. - po czym złapał mnie za dłoń i skierowaliśmy się z powrotem do domu.

Zdesperowana zaczęłam przeszukiwać cały pokój. Zaczęłam od łóżka, potem półki nocnej, biurka szafy i kończąc na parapecie. Nic.
Nie, nie, nie. Powtarzałam sobie. Muszę go znaleźć. Musi gdzieś tu być. Trwało to już z godzinę. a moja praca nie przynosiła rezultatów.
Próbowałam w łazience. Na marne. W końcu zmęczona usiadłam na podłodze i oparłam się o jedną ze ścian. Chciałam już dać upust moim emocjom kiedyś coś błyszczącego zwróciło moją uwagę. Coś leżało pod moim łóżkiem. Zbliżyłam się i ostrożnie, włożyłam rękę. Po chwili w dłoni trzymałam moją zgubę, ale to nie wszystko. Było jeszcze coś białego. Nachyliłam się ponownie i wyciągnęłam kopertę.
Była zaadresowana do mnie, lecz nigdy wcześniej nie widziałam jej na oczy.
Rozdarłam papier w odpowiednim miejscu i moim oczom ukazał się list. Krótki ale jednak.
Zaczęłam czytać...

"Nie wiem kiedy to przeczytasz. Nigdy w końcu nie sprzątasz pod łóżkiem (uśmiechnęłam się). Dlatego właśnie to miejsce wybrałem na schowanie tego listu. Lecz wiem kiedy by to nie było, kocham cię. Zawsze będę cię kochał i chcę byś o tym pamiętała. Teraz pewnie zadajesz sobie pytanie czemu to w ogóle napisałem skoro mówię ci to codziennie. Ja ci odpowiem by przetrwało. Los potrafi być okrutny i nigdy nie wiemy co nas w życiu czeka. Nic nie wskazuję na to by nasze szczęście się skończyło, ale ja czuje nieodpartą ochotę wylać to na papier, byś kiedyś, kiedy mnie już nie będzie a ty będziesz sama. Tak tu pojawia się mój znany pesymizm. Pamiętała ile dla mnie znaczysz. A znaczysz wszystko i wiem że to głupie ale  najzwyczajniej w świecie nie potrafiłbym bez ciebie żyć. 
Nie wiem ile czasu minie od napisania tego do momentu kiedy to znajdziesz, ale zgaduję że mnie już nie ma, więc pamiętaj ... kocham cię. xx

Twój na zawsze.  Zayn.

Szczerze ? Jest mi już wszystko jedno. Nie da się opisać co czuje. Łzy płyną strumieniami a ja nie jestem w stanie tego pohamować. Tule kartkę papieru do siebie jakbyś to był ty. Jeśli wszyscy myśleli że tracę rozum, to co będzie teraz po przeczytaniu tego? 
Tylko skąd wiedziałeś że .... Nie. To był tylko nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Na pewno. Nie da się tego inaczej, racjonalnie wytłumaczyć. Włączyłam wierze która stała obok by zagłuszyć myśli. Jak na złość leciała nasza piosenka. Tak ta która słuchaliśmy za każdym razem gdy się spotykaliśmy.






Trochę nie ogarniam tego, co właściwie dzieję się dookoła mnie. Siedzę wsłuchana w Twoją muzykę. W chwili obecnej mam wrażenie, że nikt nie potrafi mi pomóc. Nikt nie daje mi takiej odpowiedzi, jakiej oczekuję. Nikt nie potrafi wstrzelić się w klucz, który bez wątpienia przemówiłby do mnie i pozwolił spojrzeć na to z troszeczkę innej perspektywy, o ile ta moja nie jest w tym przypadku najodpowiedniejsza. Przecież to wszystko nie ma sensu! Każda chwila przepełniona jest Tobą, przez głowę nie przechodzą mi inne obrazy. Jedynie mama spełnia w tej chwili moje prośby- wielkie dzięki za zamknięcie drzwi. Najchętniej uciekłabym, zostawiając wszystko za sobą, sama, lub z Tobą. Na drugą opcję, na tę chwilę najbardziej absurdalną, patrzę bardziej przychylnym wzrokiem. Głośniki co rusz wymawiają na głos myśli kłębiące się w mojej głowie. Piosenki tak idealnie oddają aktualny nastrój i to, co chciałabym Ci przekazać. I znów się zaczyna, łzy po raz kolejny napływają mi do oczu. Nieznośna bezradność, podkreślająca moją niemoc na każdym kroku. W tym momencie jestem sama, kompletnie, niezaprzeczalnie samotna, nie mająca do kogo się odezwać, uwięziona w domu, w pokoju, w którym aż roi się od wspomnień. Jestem głupia, nie potrafię się od nich uwolnić, a co najważniejsze- nie chcę. Rzeczy otaczające mnie, czy to zwykła piosenka, przedmiot, ubrania lub najbardziej sentymentalne zdjęcia, schowane w tym momencie pod bandaną, która tak przy okazji już dawno powinnam oddać mojej starej przyjaciółce, są jedynym portalem, dzięki któremu wciąż czuję Twoją obecność. ‘You are love of my life’ – słowa, które teraz słyszę, przypadek?- nie wydaje mi się. Nie wierzę i już, wszystko przypisuję przeznaczeniu. Co ma być, to będzie, ufam temu, mając nadzieję, że i tym razem się nie zawiodę. Jesteś najlepszym, co mnie spotkało. Widuję Cię w snach. Pustka rozsadza mnie od środka. Jesteśmy tak blisko, a zarazem tak daleko. Spoglądamy na siebie równocześnie i równie utęsknionym wzrokiem, nie mogąc poczuć wzajemnego ciepła skóry. Pocałunków brakuje najbardziej, bez wątpienia. Na dalszej pozycji plasuje się przytulenie. Po ciężkim dniu, jedyne czego było mi potrzeba, to zatonąć w uścisku Twoich silnych ramion. Odprężało niesamowicie,  pozwoliło uciec od problemów. Uśmiech działał kojąco. Jeden gest, jedno spojrzenie, które dziś wydaje się tak ogromnie trudne, bolesne. Nie trzeba wiele. Serce boli i rozrywa od środka na myśl o dniu jutrzejszym. Kolejnym bez ciebie. Rozum nie pozwala, zwraca nas w kierunku bezsilności, zostawiając przyszłość w rękach losu Jednak, czy to nie zbyt wiele? Serce pozostaje głuche na jego wołanie, nieustannie dając wewnętrzne znaki. Przyspieszając, dotychczas miarowe, bicie serca na widok utraconego ukochanego. Obecna sytuacja widocznie odbija się na mojej psychice. Nie potrafię wykrzesać z siebie ani grama entuzjazmu.


Wiem jednak co muszę zrobić. Sięgnęłam po czyste kartki które, leżały na blacie i zaczęłam pisać. Po paru minutach skończyłam. Położyłam jedną z nich  w widocznym miejscu a drugą schowałam do torebki  i podeszłam do garderoby.
Wybrałam moje ulubione ciuchy. Szare jeansy i czarną bluzkę na ramiączkach i japonki. Gdy tylko je założyłam skierowałam się do łazienki by zrobić makijaż który się nie pojawiał na mojej twarzy od bardzo dawna, oraz związałam włosy w niedbałego koka . Przelotnie spojrzałam na naszą fotografię i opuściłam mój pokój.

Tak rzadko to robiłam że dom wydawał się teraz obcy. Nie przejęłam się jednak tym. Cicho zeszłam ze schodów z nadzieją że na nikogo nie wpadnę. To znaczy moją mamę lub brata bo siostra pewnie jak zawsze siedzi na tt i obczaja co robią jej idole, a tato ? Ojciec nas zostawił, dosyć niedawno, ale zdążyłam o nim zapomnieć.
Moje modlitwy nie zostały wysłuchane gdyż w kuchni oparci o blat zawzięcie rozmawiali moja mama z Liamem.
Gdy mnie zobaczyli w takim wydaniu wydawali się jakby zobaczyli ducha. Patrzyłam na nich jak na idiotów. Żaden z nich nie miał zamiaru wypowiedzieć słowa więc ja to zrobiłam za nich.
- Wychodzę. - spojrzałam na zegarek była 13.22. w zwyczaju obiad był u nas między 14 a 15, więc dodałam. - Nie czekajcie na mnie z obiadem bo nie wrócę. Pa. - i skierowałam się w stronę drzwi gdy głos matki mnie zatrzymał.
- Gdzie idziesz ? - w jej głosie była słyszalna nadmierna troska.
Obróciłam się w jej stronę. Zrobiło mi się jej żal, tak samo rodzeństwa. Nie zasłużyli sobie na to.
- Daleko stąd. - posłałam im uśmiech by się uspokoili  - Kocham was. - i wyszłam na świeże powietrze które całkowicie mnie ogarnęło.
Szłam uliczkami mojego miasta. Od razu tego żałowałam. Każda z nich wiązała się wspomnieniami. Dosłownie. Na tej ulicy mu powiedziałam że mi zależy, na tej się mieliśmy wypadek rowerowy jako małe dzieci, zaś na kolejnej się pokłóciliśmy o bzdety. Fala smutku ogarnęła mnie ponownie ze zdwojoną siłą, jeśli mogłam zrobić coś co bym potem żałowałam, właśnie to zrobiłam.
Ludzie których mijałam na ulicy patrzyli na mnie inaczej niż zwykle, tak dziwnie. Bo w końcu to małe miasteczko i każdy się tu zna. Rozglądali się za mną jakbym była czymś niezwykłym, gwiazdą, na prawdę nie wiem jak to ująć. Jedna pani wyleciała prawie z okna bo nie mogła wyjść z otępiałego szoku, inny pan opuścił gazetę z piciem a chłopak na rolkach się zagapił i wyrżnął na krawężniku.
Miałam okulary które mnie kamuflowały, nie za bardzo ale jednak. Lecz jak widać i to nie pomogło.
Nie chciałam być wydarzeniem dniem. baaa, można nawet powiedzieć roku. Już wyobrażam to sobie jak każdy do siebie mówi: "Córka pani Hudgens wyszła z domu po śmierci swojego chłopaka". Zdecydowanie należał mi się oskar.
W końcu nie wytrzymałam, spojrzałam na nich i krzyknęłam:
- Przestaniecie się na mnie gapić? Co ja jestem królową Elżbietą? Chyba już mnie kiedyś widzieliście. - a wtedy każdy z nich wrócił do swojego zajęci sprzed chwili. Ja zaś podążyłam tylko w mi znanym kierunku ....

_________________________________________________________



PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM ! :C
Przepraszam, że dopiero teraz, ale szkoła, problemy bff, rekolekcje, i Bóg wie co jeszcze -,-
Mam nadzieję że mi wybaczycie :)
Jeśli chodzi o mnie to taki średni. Mogłam się postarać lepiej ale wena nie przychodzi na zawołanie niestety!
Dziękuję za 22 obserwatorów, 42 komentarze i ponad 1410 wyświetleń! *.* Jesteście najlepsi .....
KOCHAM WAS ;**
btw. zaskoczeni tym kto nie żyję ? :D
PROSZĘ KOMENTUJCIE BO TO BARDZO MOTYWUJĘ ! #LOVE






niedziela, 10 marca 2013

Rozdział I - I miss you.

WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM !

PIOSENKA

"Umieranie jest łatwe. To życie jest trudne dla każdego."

Już od miesiąca jestem zasypywana pytaniami. Co u mnie. ? Jak się czuje ? Kiedy wrócę do szkoły i na zajęcia w ośrodku. ? Padają one nie tylko od moich rodziców i przyjaciół, ale też od całkowicie obcych mi ludzi. Nie potrzebuję litości i jej nie chcę. !
Od 4 tygodni świat krąży wokół mnie, kiedy jedyne czego pragnę to zniknąć. Żeby mnie nie było. Bym przestała czuć. Byłoby o wiele łatwiej. Ten ból, który rozrywa mnie od środka, każdego dnia, jest nie do zniesienia. Czuję się jakbym z każdą upływającą minutą traciła kawałek siebie. Oddałabym wszystko by się z tego wyleczyć, ale to nie możliwe. Może dla kogoś. Nie dla mnie. Czemu ?
Bo tylko to mi zostało. Do pewnego dnia miałam wszystko. Nic więcej od życia nie potrzebowałam, miałam ciebie. Teraz wszystko się zmieniło. Czuję się pusta, bo nie stoisz obok mnie, nie wyrywasz mi zeszytu z ręki w celu przepisania zadania z matematyki, której nie chciało ci się zrobić, nie wpadasz z niezapowiedzianą wizytą do mnie, by przedyskutować wypad na wakacje, nie łaskoczesz mnie na łóżku, by postawić na swoim i sprawić bym zwijała się ze śmiechu, co jest dla mnie teraz obcym dźwiękiem, czy po prostu.... być ze mną.
To jest w ogóle realne. ? Przestać kochać. ?
Gdybym wiedziała, że ta historia skończy się właśnie tak, nie podjęłabym paru konsekwentnych decyzji. Gdyby nie one nadal byś żył. A ja nie musiałabym teraz siedzieć na zimnym parapecie, opatulona w koc, a moje oczy nie wędrowałby teraz gdzieś w oddali nie mając czego się chwycić.
Znaliśmy się od małego. Nie pamiętam naszego pierwszego spotkania, ale wróciłam do tego, które pamiętam jako pierwsze. Mieliśmy wtedy chyba 5 lat...

-Mamo ! - krzyczałam. - On znowu pomazał mi lalki kredkami. !!
- Kochanie. - zwróciła się spokojnie do mnie mama. - Tacy są chłopcy, uspokój się. Później je umyjemy, a teraz się ładnie bawcie. - i wyszła z pokoju.
Siedzieliśmy u mnie. Układałam na łóżku moje Barbie, a ty jeździłeś swoimi samochodzikami po dywanie. 
Byłeś częstym gościem w naszym domu. Nasi rodzice się przyjaźnili. Twoja mama chodziła do pracy, kiedy to moja opiekowała się chorą babcią, więc takie coś miało miejsce. Zawsze więc po przedszkolu, w którym chodziliśmy do tej samej grupy, szedłeś do nas.
Nie lubiłam cię. To było szczere. Parę dni potem powiedziałam ci to.
- Nie znoszę cię. - wykrzyczałam przed sklepem spożywczym niedaleko naszych domów.
Ty wtedy tylko wzruszyłeś ramionami i odszedłeś. 
Z pewnością miałeś mnie wtedy gdzieś.

Uśmiechnęłam się na to wspomnienie, ale mimo to po policzku spłynęła mi pojedyncza kropla. Jedyne, czego teraz żałuje to to, że nie można kupić dodatkowego czasu, albo przywrócić tamten z powrotem. Moje decyzję wyglądałby zupełnie inaczej. Świat byłby inny. Lepszy.
Nawet nie zauważyłam jak na moich policzkach pojawił się już potok łez. Jak zwykle. Od parunastu dni nie robiłam nic innego. Taki widok nie dziwił już nikogo. To jest szara codzienność.
Mimo tego starłam je szybko wierzchem dłoni, kiedy usłyszałam czyjeś kroki zbliżające się do mojego pokoju.
Zaraz potem do środka weszła moja mama. Zobaczyłam ją dzięki odbiciu w oknie. Nie miałam zamiaru odwrócić się w jej stronę.
- Skarbie... - zaczęła, ale ja jej chamsko przerwałam.
- Nie. - wypowiedziałam to słowo stanowczo i zbyt głośno, bo jeszcze długo rozbrzmiewało w mojej głowię.- Nie chcę jeść, ani iść na spacer czy zakupy. Zostaw mnie samą. - panicznie błagałam, bo nie miałam zamiaru nigdzie wychodzić, ani spełniać jej innych próśb. Przez ten czas prawię nic nie jadłam i bardzo straciłam na wadzę. Nie uszło to uwadze innym, którzy za wszelką cenę wkładali mi do buzi jakiś posiłek, bo byłam na wyczerpaniu i nie miałam z czego czerpać energię. Żyje na proszkach.
- Nie przyszłam w tej sprawie. - zaskoczyła mnie tym na tyle bardzo, że momentalnie skierowałam głowę w jej stronę.
- Więc o co chodzi ? - zapytałam.
- Selena do ciebie przyszła. Może wejść. ? - ta wiadomość podziałała na mnie jak kojący prysznic.
Nie widziałam się z nią bardzo długo. Sama nie pamiętam kiedy ostatni raz zamieniłyśmy słowo. Na dodatek to wszystko prze ze mnie. Jest moją najlepszą przyjaciółką od kiedy pamiętam. Zawsze była przy mnie i wspierała w dążeniu do celu, pocieszała kiedy było mi smuto, śmiała się razem ze mną. Byłyśmy nierozłączne. Potem ja zachowałam się chamsko i zaczęłam ją obwiniać za całe zło, które zebrało się wokół mnie. Poczynając od bójki, do moich problemów psychicznych.
Od tamtej pory między nami stanęła gruba granica, której żadna do dziś nie chciała przekroczyć. Oddaliłyśmy się od siebie w momencie, kiedy była mi najbardziej potrzebna. To był egzamin dla naszej przyjaźni, który zdała. Ja oblałam.
Przypominając sobie dzień, kiedy przyszła do mnie i objęła..

Wyszeptała mi do ucha:
- Wszystko będzie dobrze. 
We mnie się zagotowało. To była istna furia, której choćbym chciała nie potrafiłam zatrzymać. Odepchnęłam ją i wykrzyczałam:
- Nie będzie i dobrze o tym wiesz. Czemu kłamiesz ? Czemu dajesz złudne nadzieje, że przestanie boleć ? Co z ciebie za przyjaciółka. Gdybyś tam była pewnie by żył. Zostaw mnie ! - tak brzmiały ostanie słowa naszej rozmowy. 
Bolało zapewne nie tylko mnie, jak wtedy myślałam, ale również i ją. Szkoda, że pomyślałam o tym trochę za późno.
Zdałam sobie z tego sprawę po rozmowie z moją rodzicielką. Ona też miała uczucia.

Przyznałam, że dziś jest dzień by wszystko zmienić. Naprawić. By chociaż to było tak jak dawniej.
Była moją najlepszą przyjaciółką. Przyszła mi pomóc, wesprzeć mnie, a ja zachowałam się jak kretynka przy okazji obwiniając ją za twoją śmierć. To nie ona była winna, to nie od niej zależało, czy była z nami czy nie. Taki był los. Nie dało się zmienić jego biegu.
Przecież czy to by coś zmieniło? Nie wiem i nigdy się nie dowiem.
- Niech wejdzie. - zgodziłam się, po czym na twarzy mojej matki pojawił się uśmiech. Nadziei. Nadziei na to, że jej promienna, pełna życia, spokojna córka kiedyś powróci do tych żywych ciałem i duchem, a nie tylko ciałem.
Obróciła się na pięcie i wyszła z pomieszczenia. Po paru sekundach u progu pokoju stanęła Selena.
- Cześć. - powiedziała nie pewnie i cicho, bez żadnego wyrazu twarzy.
Jej widok mnie ucieszył i jednocześnie zasmucił. Stała tu. Pomimo tego, co jej powiedziałam prosto w twarz parę tygodni temu, wróciła. Było jednak sztucznie. Rozłąka dała swoje.
- Po co przyszłaś ? - zapytałam. Starałam się, by brzmiało to jak najmilej i kulturalnie, co chyba mi nie wyszło, bo się skrzywiła, a jej mina świadczyła o tym, jakby teraz się beształa za to, że mnie odwiedziła.
- Chciałam pogadać, ale ty widocznie nie masz na to ochoty, więc może lepiej sobie pójdę. - była smutna i ledwo opanowywała drżenie w głosie.
Miała zamiar już wyjść, kiedy w mojej głowię zaszumiało. Nie mogę na to pozwolić. Straciłam chłopaka, teraz przyszła jej kolej ? Moje serce nie zniosłoby tego. Powiedziałam sobie dość i mimowolnie odparłam:
- Nie! Zostań. - odwróciła się w moją stronę. Uwolniłam się z ukochanego kocyka, wstałam i podbiegłam do niej rzucając się jej na szyję.
Nie odwzajemniła uścisku od razu. Była zaskoczona moją nagłą zmianą. Chwile zajęło jej zarejestrowanie tego, co się dzieje, by po chwili wykonać ten sam ruch.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nie straciłam jej tak, jak ciebie. Czułam jej ciepło tak, jak niegdyś twoje. Przez parę sekund dokonała czegoś, co nie wychodziło nikomu przez ubiegły miesiąc. Zbliżyła się do mnie. Odpychałam wszystkich na milion sposób przez krzyk, płacz, milczenie, obojętność. To było kwestią czasu, by moi rodzice zaczęli się rozglądać za jakimś dobrym szpitalem psychiatrycznym. Popadałam w obłęd. Nikt nie mógł mnie podnieść z podłogi na której leżałam kilkanaście dni. Tylko czy ja tego chciałam ?
Znów być normalna ? Być sobą ? Prawda była okrutna, ale .... NIE.
Nie tego pragnęłam. Zresztą odszedłeś zabierając ze sobą tę część mnie, która już nie wróci. Nigdy nie będę taka sama. Jedyne czego chciałam to ciebie, lecz Bóg nie mógł mi tego dać. Zwrócić choćby na chwilę.
- Przepraszam. - wyszlochałam. - Przepraszam za to, że byłam największą kretynką na świecie. Za to, że tak cię traktowałam. Nie chciałam. To jest silniejsze ode mnie. Nie mogę tego zatrzymać. - kontynuowałam.
- Ciiii, spokojnie. - uspokajała mnie, głaszcząc po głowie. - Przejdziemy przez to razem. Od teraz. - zadziałało. Te kilka słów wypowiedziane przez nią dały mi siłę, wiarę, że jeszcze nie wszystko skończone. Że jest nadzieja, której tak mi ostatnio brakowało. Muszę znaleźć tylko sposób, by ugasić ten płomień, który palił mnie od środka każdej nocy.
- Kocham cię. - wyznałam, patrząc w jej oczy. - Jesteś dla mnie jak siostra. - na mojej twarzy przeleciał cień uśmiechu.
- Ja ciebie też. - i tak jak ja zaczęła szlochać. - Masz wybór. Możesz siedzieć tu nadal i płakać. Albo wstać, powiedzieć sobie, że wszystko będzie dobrze, że dasz radę z tym ciężarem, uwierzyć w to z całych sił i zacząć znów żyć.-  Była to najcenniejsza rada jaką otrzymałam od kogokolwiek. Może dlatego, że znała mnie jak nikt inny. Zawsze wiedziała o czym myślę, co chcę, jakie mam plany  To jedne z tych chwil, kiedy starasz się nie okazywać uczuć. Pokazać jaka to jesteś twarda, jak panujesz nad emocjami, lecz przegrywasz z samą sobą. To takie naturalne. Nikt nie powinien się tego obawiać. Ja nie miałam z tym problemu. Potem, jak za pstryknięciem palca, wyłączyłam to. Lecz teraz wróciło.
Spojrzała w dół. Jej wzrok uchwycił moje nadgarstki. Na nieszczęście. Podniosła głowę z powrotem do góry. Na jej oczach malowało się rozczarowanie i smutek. Przez pierwszą sekundę sama nie wiedziałam co jest tego powodem. Potem powędrowałam za jej wzrokiem i zrozumiałam. Zapomniałam zakryć świeżę cięcia na dłoniach. Było to o tyle dziwne, że nigdy mi się to nie zdarzało. Była to jedyna rzecz o której, starałam się pamiętać by moja rodzina nie dowiedziała się że znowu to robię. Kilka razy wcześniej bowiem kończyło się gorzej. Czasami w szpitalu.
Udawałam i do tej pory to wychodziło. Lecz przed nią nie umiałam kłamać i oszukiwać samą siebie. To było już częścią mnie. Byłam uzależniona i nie potrafiłam przeżyć dnia by czegoś sobie nie zrobić.
Na początku było to najlepsze wyjście. Bolało przez co zapominałam o tym, co tak bardzo chciałam wymazać z głowy. Po kilkunastu razach już nic nie czujesz. To taka zwykła, monotonna czynność, którą wykonujesz od tak, jak rytuał, jak choćby mycie zębów.
- Obiecałaś. - powiedziała zawiedziona z ogromnym wyrzutem. Wzdrygnęłam się. Dobrze pamiętałam co jej przysięgłam, nigdy jednak nie miałam w planach to w pełni wykonać. Było to w stylu "odwal się".
- Wiem. - rzekłam zrezygnowana i pusta bez żadnych argumentów do obrony. - To jest jak lekarstwo. Inne nie pomogły, więc chwytasz się czegokolwiek by sobie pomóc. To mi to daję. Zapominam, na parę minut ale jednak. Wtedy chociaż wraca twoja dawna przyjaciółka. Jestem inna, nie czuję. Tego właśnie chcę.
- Nie.- zaprotestowała. - Nawet wtedy nie wraca ta dziewczyna którą znałam. Ona umarła tego samego dnia co on. - zakpiła, wskazując na zdjęcie które stało na mojej półce nocnej. - Nie poznaje cię. Znałam kogoś zupełnie innego, a każdego dnia potwierdzam się w przekonaniu że inni mają racje. - zatrzymała się na chwilę by poskładać wszystkie myśli i mówiła dalej. - Ciebie już nie ma. Odszedł i zabrał cię ze sobą, moją przyjaciółkę i zostawił jakąś słabszą, gorszą wersję. Chcę tylko odzyskać ją z powrotem. - prawie łkała. - Chcę by było jak dawniej. Jego nie ma i już nie wróci. Wiem że ciężko ci się z tym pogodzić ale to fakt którego nie podważysz. Powinnaś w końcu żyć tak jak dawniej bo założę się że on by tego właśnie chciał.
Kolejny raz tego dnia zaczęły mi spływać łzy.
- Jeśli więc nie chcesz zrobić tego dla mnie, rodziców, siostry czy brata. To zrób to dla niego. - błagała.
Spuściłam głowę z bezradności. Nie umiałam. Nie po takim krótkim czasie. Gdy ci na kimś zależy, nie jesteś w stanie zapomnieć o tej osobie jakby jej nie było. Jakbyś nigdy jej nie poznał.
- Tak myślałam. - opuściła ramiona. - Zadzwoń, gdy dawna ty będzie chciała wrócić. Bo jeśli nie.... to jak mam ci pomóc skoro sama tego nie chcesz ? - zapytała wychodząc.
Zostałam sama. Znowu. Lubiłam ten stan pustego pokoju i siebie. Moje myśli były wolne. Nie hamowałam się przed niczym. Spojrzałam na fotografię. Moje serce pękło na twój widok. Poczułam nie odpartą chęć zrobienia tego co zwykle w takiej sytuacji. Pobiegłam szybko do łazienki i zamknęłam się od środka. Zaczęłam przeszukiwać całe pomieszczenie w celu znalezieni upragnionego przedmiotu. Po 5 minutach trzymałam to w dłoni. Tak bardzo mi znane.
Usiadłam na płytkach, pociągnęłam rękaw i chciałam już wykonać pierwszy ruch kiedy przed oczami ukazała mi się scena przed chwilą. Ona i ja. Niegdyś rozumiejące się bez słów, teraz prawie obcy dla siebie ludzie. Miała rację. Nie chciałbyś tego nigdy. Nikt by nie chciał. Złamałam się. Rzuciłam żyletką o podłogę tak mocno że ta odbiła się i spadła pod szafkę.
Zaczęłam przeklinać pod nosem. Samą siebie, życie, znajomych. Każdego. Ulżyło ? Nie.
Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam ryczeć. Jeśli coś miało mi pomóc to dać pozwolenie na wypłyniecie emocjom na zewnątrz.
Pewnie gdyby nie ta wizyta, skończyłoby się to inaczej. Jak zwykle. Uratowała mnie przed samą sobą.
Tak. Selena jest jak koło ratunkowe. Do tej pory tonęłam. Teraz przyszedł czas, by w końcu dopłynąć do brzegu. Ciekawe tylko, co mnie na nim czeka ...











"Tęsknie za tobą bardzo, czuję to pod moją skórą, poprzez moje mięśnie, wewnątrz moich kości"

1 rozdział za nami ! mam nadzieję, że się podoba ! ;) ale dla mnie średni. PRZEPRASZAM ŻE NIE W SOBOTĘ ALE NAUKA, BFF I WYJAZD ! -,-
Przepraszam też że taki krótki i wg. Wiadomo już o co chodzi xd dlatego nie piszcie tego w kom. :D
dziękuję za 26 komentarzy, 10 obserwujących i ponad 720 wejść ! jesteście cudowni *____*
Do każdego rozdziału będzie piosenka, taka nastrojowa, nooo wiecie xd

II zasady.
1- CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
2. MASZ KONTO = DODAJESZ DO OBSERWUJĄCYCH !

Kolejny rozdział za tydzień ;**



niedziela, 3 marca 2013

Prolog.

"NIE ZAWSZE JEST ŁATWO. CZASAMI TRZEBA PRZEBYĆ DŁUGĄ DROGĘ DO SZCZĘŚCIA".

Miłość. To pojęcie względne. Kochamy swoich rodziców. Przyjaciół. Kota. Chłopaka. Każdego w inny sposób. Każdego w pewnym stopniu.
Są ludzie za których można by było oddać życie i są tacy którzy oddaliby swoje za ciebie.
To pierwsze jest naturalne. Kochasz więc zrobisz dla tej osoby wszystko. Poświęcenie się jest największym dowodem miłości, ale ...
Jeśli ktoś oddaje swoje ostatnie bicie serca za ciebie ciężko z tym żyć, ciężko się z tym pogodzić, ciężko nie myśleć że gdyby nie ty sam, ten ktoś by żył.
Tracisz kontakt ze światem, z otaczającymi cię ludźmi, a na końcu z samym sobą. Nadzieja na normalne życie pęka jak bańka mydlana a ty jesteś w stanie myśleć tylko o nim.
Codziennie zalewasz się łzami z nadzieją że to ukoi twój ból, ale kończy się tak jak zawsze. W łazience.
Bo kto powiedział że życie jest łatwe ?
Kto stwierdził że nie ma cierpienia ?
Nikt.
Tylko czy może być gorzej niż jest teraz ?
Tak.
Jeśli tylko pragniesz wrócić do tego co było. A twoje marzenie się spełnia. Przestajesz kontrolować to nad czym do tej pory sprawowałeś kontrolę. A co gorsze nikt nie może ci pomóc zostaję ci tylko .... pogodzenie się z losem, przeszłością i zrobienie kroku dalej.

........

Stałam przy oknie i patrzyłam się na wielkie ciemne chmury które wisiały nad naszym miasteczkiem. Z nieba spadały tysiące, niezliczonych, bezbarwnych kropli deszczu. Nawet gdyby moją twarz oświetlały teraz promienie słońca i tak nie zmieniłoby to tego co widzę. Nic. Bo nie widzę nic, już od jakiś 4 tygodni.
Ty byłeś moimi oczami. Dzięki tobie widziałam świat. Dzięki tobie żyłam i czułam się potrzebna i kochana. Dzięki jednej chwili ten świat umarł i nigdy już nie wróci. Dzięki temu jednemu zdarzeniu, nie poczuję się już tak jak wtedy ... z tobą. Nigdy. Nikt mi tego nie zwróci. Nawet w najmniejszym stopniu. No bo czy można pokochać kogoś innego tak bardzo jak ja kochałam,.... kocham ciebie. Ta myśl jest nie tyle nie do wyobrażenia, ale cholernie bolesna.

Każdy rok, miesiąc, dzień, godzina, minuta a nawet sekunda, każda chwila z tobą była najpiękniejszą w moim życiu.
Dziękuję ci za to.

___________________________________________

PROSZĘ ! DODAWAJCIE MÓJ BLOG DO OBSERWOWANYCH ! Z GÓRY DZIĘKUJĘ ;**

piątek, 1 marca 2013

Bohaterowie

1. Postacie te nie są znane w tym blogu !
2. Wiek bohaterów nie jest taki jak w rzeczywistości ! Został zmieniony na potrzeby opowiadania. Tak jak parę innych rzeczy.
3. Miasto w którym odgrywa się akcja zostało wybrane (ze wszystkich jakie przeglądałam) tylko dlatego że najbardziej pasuję do opisu i tak sobie je wyobrażałam. Z żadnego innego powodu, nie.


Vanessa Hudgens - uczennica liceum w Holmes Chapel. Przyjaciółka Seleny. Ma 19 lat. Od 3 lat jest dziewczyną Zayna Malika. Tworzą idealną parą. Jest wesoła, pomocna i towarzyska. Mimo to nie imprezuję bardzo i stara się za wszelką cenę unikać przemocy, alkoholu i narkotyków. Jej rodzice są po rozwodzie ponieważ jej ojciec zostawił ich dla innej, młodszej kobiety. Ma 5-letnią siostrę Stelle i starszego przyrodniego brata (z pierwszego małżeństwa mamy) Liama.






















Selena Gomez - uczęszcza do tej samej szkoły co Van. Jest jej najlepszą przyjaciółką. Ma 19 lat. Spotyka się z Justinem Bieberem. Który wkręca ją w nieciekawe towarzystwo. Mimo protestów znajomych brnie dalej w ten związek. Ma starszą siostrę Leighton. (różnica nazwisk polega na tym że ona ma po ojcu a jej siostra po mężu). Wspiera Vanesse w trudnej dla niej okresie życia. Jest kochana, życzliwa i zawsze uśmiechnięta. W porównaniu do reszty rodziny, nie odwraca się od siostry. 


Ashley Tisdale - chodzi do tej samej klasy co Van i Sel. Ma 19 lat. Nienawidzą się. Jest zarozumiała, chamska, egoistyczna i próżna. Podrywa prawię każdego chłopaka w szkole. Najpierw Zayna potem Justina i tak po kolei. Jest jedynaczką i ma bogatych rodziców. Organizuję wiele imprez które z reguły, źle się kończą.


Taylor Swift - nowa.  Ma 21 lat. Zamieszkuję w Holmes Chapel od niedawna. Od początku wzbudza zainteresowanie swoją osobą. Nikt nie wie kim jest, z skąd jest i co robi. Jej dom jest obok posiadłości Vanessy. Skrywa pewną intrygującą tajemnicę. Często z tego powodu się przeprowadza. 


Leighton Meester - siostra Seleny. Ma 21 lat. Jest wesoła, gadatliwa, nie ma w sobie empatii. Bardzo młodo wyszła z mąż. Jak ma w zwyczaju mówić: "Z miłości". Jej partnerem jest starszy o 23 lata biznesmen Greg Meester. Który zostawił dla niej swoją rodzinę. Nie popierają tego jej rodzice. Może liczyć tylko na siostrę. Jej przyjaciółka to Danielle Peazer. Obie studiują prawo.



Zayn Malik - ma 19 lat. Jest chłopakiem Vannesy z którą się zna od piaskownicy. Ma fioła na punkcie tatuaży których ma mnóstwo. Jest wrażliwy, zakochany po uszy w swojej dziewczynie, przyjacielski i jest fatalistą.* Uważa że życie jest za krótkie by tracić kolejne dni nie robiąc nic by być w pełni szczęśliwym. Ma 3 siostry. Doniyah, Safaa, i Waliyah. Jego najlepszym kumplem jest Louis. Łączy ich miłość do piłki nożnej i motorów. Kocha śpiewać. 



Harry Styles - ma 21 lat. Jest typem żartownisia. Ma artystyczną duszę. Kocha dziewczyny, ale jest singlem. Jego przyjaciel to Liam Payne z którym studiuję na tym samym kierunku. Często jest gościem u niego w domu i podrywa Vanesse która jest odporna na jego urok. Ma starszą siostrę Gemme. Przez jedną, pewną noc popada w tarapaty.


































Louis Tomlinson - ma 19 lat i jest najlepszym kumplem Zayna. Obiecuję mu kiedyś coś z czego ma zamiar wywiązać się jak najlepiej. Jest zawszę uśmiechnięty, ma wiele energii przez co nie może usiedzieć na miejscu i jest bardzo towarzyski. Podkochuje się w Eleanor. Ma przyrodnie siostry.


































Niall Horan - nowy uczeń. Ma 19 lat. Mieszka w Holmes Chapel od bardzo dawna ale do tej pory miał indywidualne nauczanie, co się zmienia i zaczyna chodzić do normalnej szkoły. Jest cichy i skryty, nie lubi gadać o swoim życiu itp. Kocha śpiewać.


































 Liam Payne - ma 21 lat. Ma dwie młodsze przyrodnie siostry. Stelle i Vanesse. Kocha je najmocniej na świecie i cierpi kiedy są smutne. Podoba mu się Danielle od kiedy ją poznał w domu Seleny. Jego najlepszym przyjacielem jest Harry. Studiuję z nim. ( w tym opowiadaniu Liam nie ma swoich prawdziwych sióstr). 


Justin Bieber - ma 19 lat i jest chłopakiem Seleny. Jest dilerem a sam bierze już od dłuższego czasu. Dużo imprezuję. Wciąga w to pomału Sel. Rodzice jego kuzynki zmarli bardzo dawno temu przez co jego rodzina zaopiekowała się od tamtej pory nią. Traktują ją jak siostrę. Jest dla niego oczkiem w głowie. Nie zadaję się z ludźmi ze szkoły. Ma młodsze rodzeństwo Jaxona i Jazzy która jest koleżanką Stelii.


Danielle Payzer - ma 21 lat i studiuje prawo ze swoją przyjaciółką Leighton. Oprócz tego jej pasją jest taniec i fotografia. Ma kochanych rodziców i jest jedynaczką. Jest uczuciowa, empatyczna, skromna i przyjacielska. Marzy o prawdziwej miłości. Pewnego dnia przychodzi do domu swojej kumpeli i zastaję tam gości siostry Leighton, Seleny. Poznaję Van i jej brata Liama. Jest nim zauroczona.






















Eleanor Calder - ma 18 lat. Jest kuzynką Justina. Jest dla niej jak brat. Zawsze może na niego liczyć. Odwiedza często swoich rodziców na cmentarzu, w ten też sposób poznaję nową koleżankę.Podoba jej się chłopak ze szkoły - Louis. Boi się jednak zagadać.